koń: Mayday
jeździec: Alexis Mousher
trener: Elvia Savange i Connor Hollingsworth
Dzisiaj do Homestead miała zawitać Alexis z Aspera razem z ich walijskim ogierem ujeżdżeniowym - Mayday. Para przybyła porankiem, po śniadaniu, kiedy nasze konie już radośnie biegały w derkach po pastwiskach. Alex została przez nas przywitana ciepłą herbatką, a Mayday sianem i słoną lizawką w tymczasowym boksie. Kilka godzin później para została zabrana na halę, gdzie miał rozpocząć się trening. Siedzieliśmy tam razem z Connorem, czekając aż Troye ich przyprowadzi. W międzyczasie ustawiliśmy drągi płaskie i cavaletti. Mayday wdreptał na halę szybkim stępem, wyraźnie zaciekawiony nowym otoczeniem, ciągnął dziewczynę za wodze, które trzymała. Ta zaś na siłę starała się go zwolnić.
- To będzie ciekawy trening - mruknęłam cicho do Connora, który tylko uśmiechnął się wymownie i ruszył w stronę parki, wychodząc naprzeciw konia, który od razu zaczął się cofać. Chyba tylko Connor potrafił tutaj w tak szybkim czasie, jednym prostym gestem pokazać koniu, kto tutaj rządzi. Jakby nie patrzeć to jego najbardziej respektowały wszystkie nasze rumaki.
Dziewczynie udało się zatrzymać wierzchowca i z pomocą Hollingswortha wsiadła na kuca i ruszyła stępem. Chłopak widząc jak dziewczyna zbiera wodze, pokręcił głowa.
- Daj mu trochę luzu, 10 minut na luźniej wodzy, w obie strony, żadnych manewrów, byleby tempo trzymał - powiedział do Alexis i podszedł do mnie, żeby usiąść obok na jednej z przeszkód.
- Jak tam noga Happinessa? - zapytał mnie. Ogier ostatnio rozciął sobie pęcinę o gwóźdź. Sąsiedzi obok budowali dom i deska z powbijanymi gwoździami pojawiła się na pastwisku ogierów zapewne z ich winy. Bo nikt z nas, jej tam nie wrzucił.
- Dobrze, rana przestała się mazać i ładnie się zrasta.
Connor tylko pokiwał głową. Przez resztę stępa siedzieliśmy w ciszy, oboje wyraźnie zmęczeni. Potrzebowaliśmy przerwy od codziennych treningów.
- Bierz go już do łapy, Alex! - krzyknęłam do dziewczyny, kiedy zauważyłam że minęło 10 minut. - I półparady, żeby ładnie szedł.
Dziewczyna zaganaszowała lekko konia i sprawnie sprawiła, że "sprężynował" idąc.
- Ruszaj kłusem! Dużo kół, później możesz przejść do wolt i serpentyn - dodał Connor za jakiś czas.
Ogier szedł ładnie, rytmicznie, mimo niespokojnej ręki dziewczyny. Kiedy zwróciliśmy na to uwagę, szybko się poprawiła, a Mayday stał się jeszcze spokojniejszy. Wykonali razem 4 koła na prawo i dwa na lewo, a potem zaczęli robić wolty, półwolty i serpentyny.
- Dodaj zatrzymania i ruszenia z kłusa i drągi!
Na to polecenie dziewczyna od razu zatrzymała konia. Ten bez problemu stanął, jednak po chwili zaczął się cofać.
- Więcej dosiadu przy zatrzymaniu i nie otwieraj ręki, od razu jak się zatrzyma - pokiwała głową słysząc moje słowa i ruszyła od razu kłusem, po kilku chwilach znowu zatrzymując konia.
- Dobrze! - Connor ich pochwalił.
Po kilku najazdach na dragi, poleciliśmy im galop. Ogier na początku się opierał w końcu jednak bryknął i ruszył dosyć nierównym, niespokojnym galopem.
- Wydłużaj krok... więcej dosiadu... oddaj mu trochę wodzy... Tak, dobrze, zaokrąglaj szyję!
Koń zaczął iść równo, spokojnym galopem, ciągnąc nos w stronę ziemi.
- Dodaj koła w galopie, a potem zmień stronę.
Po wykonaniu tego ćwiczenia, dziewczyna zwolniła do kłusa.
- Rozkłusuj, 10 minut stępa i kończymy - powiedziałam, ściągając drągi z ujeżdżalni, żeby za chwilę ustawić przeszkody na kolejne treningi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz